Ostatnie dwa lata to dla warszawskiej giełdy czas wyraźnych wzrostów. Indeks WIG odnotował imponujące odbicie, a wiele spółek poprawiło swoje wyniki finansowe. Nic więc dziwnego, że coraz częściej pojawia się pytanie: czy hossa na GPW może trwać dalej, czy raczej zbliżamy się do jej końca?
Perspektywa dalszych wzrostów wciąż jest kwestią otwartą. Na pewno trwająca od około dwóch lat hossa może skłaniać do ostrożności, jednak wszelkie wskaźniki rynkowe wskazują, że na polskim rynku jest nadal tanio (oczywiście nie tak tanio, jak dwa lata temu). Wskaźnik cena/zysk obliczony dla indeksu WIG oscyluje na poziomie 14,3 co jest wartością zdecydowanie umiarkowaną, bowiem za wysokie wyceny uważa się te zbliżone do 20.
Kolejną miarą rynkową, która przemawia za dalszym trwaniem hossy jest relacja ceny do wartości księgowej, która również jest na poziomie niższym (1,5) niż uznaje się za rynek przewartościowany (2,0).
Sprzyjająca jest również perspektywa dalszych obniżek stóp procentowych przez NBP, która skutkowałaby wzrostem popytu i wzrostem rynków finansowych.
Warto też zwrócić uwagę na czynniki psychologiczne. W pierwszym półroczu bieżącego roku z funduszu polskich akcji odpłynęło blisko 700 milionów złotych. Paradoksalnie jest to pozytywna informacja, ponieważ pokazuje, że wciąż spora grupa inwestorów podchodzi do rynku z ostrożnością i woli realizować zyski. Klasycznie za moment zbliżającego się końca hossy uważa się sytuację, kiedy zdecydowana większość inwestorów jest przekonana, wręcz pewna, co do kontynuacji zwyżki. Zwykle koreluje z masowym napływem środków na rynek giełdowy. Zdecydowanie jesteśmy więc daleko od euforycznych nastrojów.
A zatem hossa trwa, wciąż pozostawia znaczący potencjał i rozsądną postawą w takim otoczeniu jest zachowanie swojego zaangażowania w aktywa giełdowe.