Hossa

Udany pierwszy kwartał i co dalej?

Jak do tej pory nie zawodzą historyczno-statystyczne prawidłowości dotyczące atrakcyjności inwestowania na giełdzie w poszczególnych częściach roku. Przypomnijmy: najbardziej efektywny pod względem stóp zwrotu od wielu lat okazuje się sezon pomiędzy październikiem a majem. Z podobnym obrazem mamy do czynienia również obecnie. Od jesiennego dołka do dziś zyskał WIG zyskał 34%, a od początku stycznia ponad 8%, odpowiednio mWIG 34% i 12%, a sWIG80 21% i niespełna 7%. Skala zwyżki rzeczywiście imponująca.


W takiej sytuacji zasadne wydaje się pytanie, czy kontynuacja tak dynamicznych zwyżek w najbliższym czasie jest możliwa? Odpowiedź oczywiście nie jest jednoznaczna, jednak spróbujmy rozważyć kilka perspektyw. Pierwsza… umiejscowienie w obecnej fazie cyklu. Jeśli uznamy za cykliczne dno jesień 2022 r., wówczas otrzymujemy dość zaskakującą statystykę wysokich kilkudziesięciu procent wzrostu indeksów, trwających już 18 miesięcy. Niezwykłe jest tu podobieństwo do pocovidowej hossy, która miała podobną długość w czasie i dystansie, ale również do wcześniejszych cyklicznych fal wzrostowych, które zwykle trwały 18-24 miesiące (zasięg zwyżek bywał różny). W tym kontekście należałoby więc uznać, że obecna fala wzrostowa jest już mocno dojrzała i należałoby oczekiwać poważniejszej korekty notowań. Drugi aspekt… techniczny. Zwyżki ostatnich miesięcy doprowadziły do wybicia ponad poziom maksimum poprzedniej hossy a następnie do serii historycznych rekordów indeksów. W ten sposób poziom 74 500 i położony nieco niżej 66 000 (szczyt z 2018 roku) stały się w naturalny sposób linią obrony, czy jak to się określa w żargonie analizy technicznej, poziomem wsparcia, który tak długo jak rynek go nie przebije w dół, będzie pełnił rolę potwierdzenia, że nadal znajdujemy się w długoterminowej hossie. Zauważyć jedynie należy, że z obecnych poziomów oznacza to ok.12% przestrzeni, która jeśli zostałaby wypełniona korektą notowań, nadal nie stanowiłaby zmiany trendu. Płaszczyzna fundamentalna… Jeśli chodzi o wyceny spółek, to zdecydowanie można powiedzieć, że nadal nie jest drogo. Co prawda względem punktu startu hossy, kiedy po prostu wszystkie spółki były bardzo tanie, teraz do zakupów trzeba podchodzić nieco bardziej selektywnie, jednak daleko nam do poziomów przewartościowania, który sygnalizowałby oderwanie notowań od realnej wartości spółek. Natomiast od strony fundamentów makro kluczowa pozostaje dyskusja odnośnie kosztu pieniądza, czy też oczekiwań inflacyjnych, które co do zasady ten koszt kształtują. Na tym polu ostatnie odczyty w Stanach Zjednoczonych, ale też oczekiwania co do wzrostu inflacji w Polsce w drugiej połowie roku, raczej negatywnie oddziaływają na notowania. I tu wydaje się, że czynnik ten może oddziaływać na rynek akcji nawet przez kilka miesięcy.


Reasumując: Wiele wskazuje na to, że cykliczna hossa zapoczątkowana w 2022 roku ma szanse na podtrzymanie. Zasygnalizowane wyżej potencjalne schłodzenie koniunktury miałoby raczej charakter korekty, niż zmiany trendu. Bezpieczna przestrzeń to ok. 12% i potencjalnie kilka miesięcy wahań, które mogą finalnie wyglądać jak przystanek-korekta płaska. W dalszej części roku powinniśmy wrócić do trendu wzrostowego, którego podstawą byłoby oczekiwanie obniżek stóp procentowych, wpierające odbicie gospodarcze na świecie. A zatem schemat historyczno-statystyczny ma sporą szansę na realizację.


Adam Dakowicz, iMercado